niedziela, 30 grudnia 2012

V

Nie zdawałem sobie sprawy z tego ile bólu jej zadawałem przez ten czas, a może i nawet dłużej. Ale co ja mogłem zrobić w takiej sytuacji? Sam nie wiedziałem co czuję albo co mam czuć.
Wiem, nie ładnie jest podsłuchiwać. Usłyszałem jej głos i musiałem przystanąć i posłuchać.
Szkoda mi było Rona. Podkochiwał się w niej od kiedy pamiętam, zawsze gadał tylko o niej. Nie ważne czy te dobre, czy te gorsze rzeczy. Dlaczego wybrała sobie akurat mnie?
Wszedłem do pokoju, George majstrował coś przy biurku.
- Była tu, co? - powiedział nawet się nie odwracając. Nie zareagowałem - Jak szykowaliśmy kolację...
- Była. I co z tego? - udawałem, że wszystko jest w porządku. Właściwie było.
- Co z tego?! Nie dajesz jej żyć!
- Ja nie daję jej żyć? To wy wszyscy przez nią nie dajecie mi żyć. Nawet rodzice!
- To powiedz jej wreszcie dla świętego spokoju, że nic z tego, a nie bawisz się nią jak kot z myszą! - jak widać, bardzo mu zależało żebym grał fair wobec wszystkich. Czasem się zastanawiam czemu nie trafił do Hufflepuffu.
- Nie - wyszeptałem gramoląc się do łóżka.
- Dobrze słyszałem? Zdecyduj się, o co ci chodzi człowieku. I co z Angeliną...
- Zrobię to... Wkrótce. - leżąc na plecach założyłem ręce za głowę.
- Czy ty ją kiedyś kochałeś? - spojrzał na mnie z politowaniem.
- Angelinę? Ją czy z...
- Nie kończ! , czy ją kiedyś kochałeś?
- Nie wiem, na początku chyba tak... Pewnie, że ją kocham! Co za idiota byłby z dziewczyną nie kochając jej?
- Najwyraźniej jesteś idiotą. - uśmiechnął się triumfalnie mogąc złapać mnie za słówka. - Może odpisałbyś na jej listy?
- Jutro.
- A co czujesz do Hermiony? Kochasz ją?
- Daj mi spać! - obróciłem się tyłem do biurka i udawałem, że staram się zasnąć. Najgorsze jest nie wiedzieć samemu i tkwić w otępieniu. George się już nie odezwał.
Od kiedy jest coś na rzeczy z Hermioną nasze stosunki są jakby... na wyższym poziomie. Nie jesteśmy już tymi chłopcami od psikusów, wydorośleliśmy. Chociaż, kiedy z Angeliną byłem w podobnej sytuacji z Georgem było tak jak zwykle. Kupa śmiechu, krótko mówiąc. Widziałem, że mu tego brakowało, ale starał się nie okazywać, a raczej próbował się dostosować. Może dlatego, bo sam nie miał dziewczyny poza jednym wyjściem z Luną do Hogsmeade przed zeszłorocznymi świętami.
Na szczęście doszedł do wniosku, że jest zbyt stuknięta nawet jak dla niego. Oczywiście ja mu w tym pomogłem. Do tego była w wieku Ginny.

1 komentarz: