czwartek, 27 grudnia 2012

III

Usłyszałem szybkie, zbyt ciche i lekkie jak na któregoś z chłopaków, kroki. Osoba zatrzymała się przed moimi drzwiami. Po chwili rozległo się cichutkie pukanie.
- Proszę - wychrypiałem. Drzwi powoli uchyliły się, a moim oczom ukazał się nie kto inny jak Hermiona.
- Cześć, mogę wejść? Szybko uciekłeś na górę...
- Jasne. Taa, nie lubię takiego tłoku. Tutaj jest o wiele przyjemnej - uśmiechnąłem się blado i spuściłem wzrok na własne dłonie. Znowu się zaczynało, czułem, że tryb "dupek" aktywuje się. - A ty czego tutaj szukasz? - niemal warknąłem.
- Emm... Szłam po bluzkę na przebranie i chciałam sprawdzić po drodze czy wszystko ok.
Skoro tak, to... Do zobaczenia na kolacji - ostatnie słowa brzmiały zupełnie bez wyrazu.
Odrzuciłem ją po raz kolejny.
Owszem, na początku, kiedy zauważyłem, że coś do mnie ma nie spodobało mi się to. Doskonale wiedziałem, że Ron coś do niej czuł i czuje do tej pory. Starałem się być zimny i nie dawać jej nadziei. Weszło mi to najwyraźniej w nawyk. Kiedy z nią nie rozmawiam jest o wiele łatwiej.

2 komentarze:

  1. też miałam taki pomysł na swoim blogu o Fremione żeby Fred odrzucał Hermionę ze względu na Rona :)

    OdpowiedzUsuń